
Zatem - podzielcie się swoimi wspomnieniami.
Zacznę od siebie:
Sytuacja nr 1:
Zdziwienie w oczach mojego przeciwnika, kiedy przegrał partię pięciominutową (starszy człowiek, chociaż km) przez nieprawidłowe posunięcie, bijąc gońcem na wprost (niczym wieżą) mojego piona. Patrzył na mnie i pytał retorycznie - "Co ja zrobiłem...?"
Sytuacja nr 2:
Grałem w turnieju, gdzie na szachownicy obok mnie toczyła się walka pomiędzy chłopcem (wiek około 8 - 10 lat) a starszym panem (wiek grubo po 70). Chłopiec - kat. V, pan - kat. III. W pewnym momencie chłopiec podnosi rękę i coś tam reklamuje. Podchodzi sędzia. Chłopiec tłumaczy, że starszy pan wykonał roszadę dotykając wieży, a potem króla. Na co starszy pan (cytuję z pamięci): "Kur@#%, ja pier#%$@, zaraz mnie ch$#%@ weźmie", itp. Sędzia wykluczył starszego pana, biedny chłopiec siedział w szoku i zgaszony (w końcu uczyli go na szkółce szachowej jak się wykonuje roszadę, to zareklamował), a reszta zawodników z sali miała na twarzach diabelskie uśmiechy

Sytuacja nr 3:
Dawno, dawno temu (dawno=more than 25 years) grałem w technikum w jakimś tam turnieju. Pamiętam dwie sytuacje - kiedy tym razem to mi szczęka spadła, gdy przeciwnik zagrał pierwsze posunięcie białymi e2-e4 i d2-d4 jednocześnie oraz w innej partii zdziwienie przeciwnika gdy pobiłem piona w przelocie. W obydwu przypadkach wytłumaczenie zasad okazało się wyczynem ponad ludzką siłę.
Sytuacja nr 4:
Chyba najbardziej komiczna jaką pamiętam.


Jak mi się coś przypomni - dopiszę
