Reportaż w ogólnopolskiej stacji (jaką jest TVN) nie może być długi. Co innego transmisja (ale to byłby cud), a ta musi przynosić KONKRETNE zyski. Inaczej wchodzi piłka nożna, bilard, hokej w piwnicy oraz szydełkowanie na przystankach.
Do pokazywania szachów (w różnych aspektach) w lokalnych TV wystarczą dobre układy (i chęci tych co decydują o tym). Jednak jak dla mnie bez świadomości korzyści z uprawiania szachów nie będzie możliwe przekonywanie tych, którzy o tym decydują, aby szachy były często pokazywane w TV. Bez wyższej świadomości społecznej szachy pozostaną tym samym co gra w lotki (darty). Dawniej była pewna namiastka - Grajmy w szachy (na TVP1 i TVP2) które były odcinkami (ok. 30-40) trwającymi po 15-20minut. Prowadził je chyba jakiś pasjonat szachowy (nazwiska nie za bardzo pamiętam, ale robił to wyjątkowo ciekawie). Było to ok. 9-10 lat temu. Bywało, że czekałem do 1:30 albo 1:50 aby obejrzeć kolejny odcinek

. Tak, tak droga młodzieży - w nocy, a nie w południe

. Największą wadą było to, że te odcinki były w porach w których nikt (poza emerytami i staruszkami) ich nie oglądał (10:30 rano to większość pracuje i/lub się uczy).
Moim zdaniem największe szanse przebicia się szachów to lokalne media: (TV, prasa, radio), a dopiero przy większych hitach (typu ostatnio zdobyty przez GM Świercza tytuł Mistrza Świata) w tych ogólnopolskich. Niemniej przy wygospodarowaniu pewnych pieniędzy i zgodzie "góry" (stacji TV) można byłoby puszczać 5-10 minutowe spoty reklamowe i przy okazji mini-zadania. Wystarczyłoby 2x w tygodniu przez rok, a świadomość społeczna by uległa polepszeniu.
Przykładowy spot musiałby zawierać nośne i chwytliwe hasło, a po tym ciekawe zadanie (wraz z rozwiązaniem pod koniec). Teoria?! Nie, praktyka!

Dobry szachista szybko ocenia, przewiduje, sprawdza, planuje, oblicza. I na tym można byłoby zrobić kilka fajnych spotów reklamowych. Jakieś 2-3 lata temu (gdy matura miała być obowiązkowa), aby poprawić myślenie (i zachęcić do nielubianej matematyki) zostały wyprodukowane spoty reklamowe: "Matematyka - jakie to proste". Szkoda tylko, że 90% całej roboty )a także pokaźnych pieniędzy) poszło na marne. A wystarczyłoby to skonsultować ze środowiskiem nauczycieli matematyków (zarówno szkolnych jak i akademickich).