
Marioluk28 napisał(a):Myślałem jeszcze o wzięciu udziału w turnieju, ale jeszcze się waham. Wydaje mi się, że przegram wszystkie partie, ale to biorę pod uwagę. Natomiast obawiam się, że będę miał problem z zapisem ruchu przeciwnika, tzn. że źle zapiszę, albo w trakcie zapisu nie zauważę, gdzie się przeciwnik ruszył.
Druga sprawa to zegar, ale to się da chyba opanować. Na turniej chciałbym pójść tylko ze względu na poczucie atmosfery turniejowej.
Jakiś czas temu jechałem na turniej samochodem. Po drodze zabrałem "na stopa" jednego pana. Podczas rozmowy gdy powiedziałem, że jadę na turniej to pan powiedział, że ma syna, który chodzi na kółko szachowe, ale chyba jeszcze gra za słabo żeby mógł zagrać w turnieju.
Cóż w przypadku dzieci ważna jest zabawa, po porażce dziecko łatwo może się zniechęcić. W przypadku osób starszych (nie wiem w jakim jesteś wieku, ale czytając wypowiedzi to raczej do dzieci się nie zaliczasz) raczej ten element nie występuje. Kiedy byłem w gimnazjum zagrałem jeden z moich najgorszych turniejów w życiu. Było chyba 117 osób, a ja zająłem coś około 110. miejsca. Przegrywałem partie z zawodnikami, których wcześniej pokonywałem i nie wiedziałem z czego to wynika. Zagrałem słabo i co się stało? Nic. To nie jest tak jak pisze jeden forumowicz, że liczy się tylko zwycięzca, a reszta to już chyba w ogóle mogłaby nie grać. Turnieje są różne, w jednych poziom jest wysoki, w innym poziom jest niski. Chyba najlepiej się gra z zawodnikami na swoim poziomie (ewentualnie z lepszymi jeśli chcemy osiągnąć progres, lub ze słabszymi jeśli chcemy wygrać jakąś nagrodę).
Polecam bloga forumowicz dczerw, a szczególnie ten artykuł: http://dawidczerw.blogspot.com/2016/04/ ... zachy.html
Jeśli o mnie chodzi to do 2015 roku bardzo emocjonalnie podchodziłem do niektórych turniejów szachowych. Wyżej jak wyjaśniałem czym jest wizualizacja wrzuciłem taki diagram gdzie miałem mata w 4, potem mogłem łatwo wygrać figurę, ostatecznie przegrałem. Była to partia z zawodniczką, z którą grałem wiele razy przez internet i mimo, że miała niższy ranking ciężko mi się z nią grało. Postanowiłem się przygotować i ją pokonać. Całą partie miałem inicjatywę, trochę zlekceważyłem groźby, podstawiłem wieżę, później dostałem wygraną pozycję (przeciwniczka miała mało czasu i nie doliczyła kombinacji), a na koniec zepsułem partie w dziecinny sposób. Po tamtej partii miałem zamiar rezygnować z szachów, bo już mnie to denerwowało, że z trudem uzyskuje wygraną pozycję i w dziecinny sposób roztrwaniam przewagę (a to nie pierwsza i nie ostatnia taka sytuacja).
W pewnym momencie zastanowiłem się co mi (negatywnego) dały te wszystkie dotkliwe porażki. Nic się przecież nie stało, może jakiejś tam nagrody nie wygrałem, ale dzięki temu teraz gram lepiej. Trzeba nauczyć się przegrywać, a najlepiej porażki traktować jako nauczkę na przyszłość. Teraz mam już zupełnie inne podejście, oprócz turniejów drużynowych raczej nie spinam się aż tak o wynik, a jak mi coś nie wyjdzie (ostatnio silniejszy zawodnik proponował remis, odrzuciłem i wszedłem pod mata) to się nie załamuje tylko gram dalej. Dodatkowo lubię podróżować, kiedyś postanowiłem zrobić coś szalonego i pojechać samemu do Budapesztu, dziś jestem już po podróżach w Budapeszcie (4x), Wilnie, Pradze, Pardubicach, Bratysławie, Londynie i na pewno na tym się nie zakończy. Poznałem wiele wspaniałych ludzi, więc korzyści z szachów to nie tylko jakieś tam medale czy puchary. Oczywiście nie każdy będzie najlepszy, ja już się pogodziłem z tym, że nic wielkiego nie osiągnę, czasem próbuję na nowo zacząć trenować by grać lepiej i osiągnąć cel życiowy (poziom kandydata na mistrza, brakuje mi ok. 600pkt elo). Można zapoznać się z podstawami gry i sobie grać w turniejach.
Ja mimo wszystko zachęcam do gry w turniejach, aby zobaczyć jak to wygląda. Może ci się to spodoba, może poznasz ciekawych ludzi. Znam zawodników, którzy nawet nie mieli zamiaru grać w szachy, ale ktoś kiedyś potrzebował szachisty/szachistki do składu drużynowego, przyszli, spodobało im się to i teraz grają, a niektórzy osiągnęli wysoki poziom. Jeśli o mnie chodzi to mój pierwszy turniej był turniejem szkolnym, bo drużyna potrzebowała zawodnika, potem poszedłem na kółko szachowe, spodobało mi się i grałem kilka lat. Później zrezygnowałem, bo denerwował mnie brak postępów i brak materiałów treningowych (nie było wtedy tyle tego co teraz), ale po 2 latach wróciłem do gry, zarejestrowałem się na forum szachowym i choć setki razy miałem odpuszczać to gram dalej.
A co do turniejów to najlepiej poszukać czy jest coś w okolicy rozgrywane. Najpopularniejsza jest strona http://www.chessarbiter.com. Zwykle wpisowe do takiego jednodniowego turnieju to koszt około 20zł (porównując cały dzień rozrywki do np. 2 godzin spędzonych w kinie w tej samej cenie to chyba nie jest dużo). Oczywiście są też i tańsze, a nawet darmowe turnieje, ale na takich to raczej nie ma nagród. Jeśli w okolicy nie ma żadnych turniejów to można wspólnie ze znajomymi robić turnieje kołowe, nie koniecznie takie "profesionalne".