Nie wiem czy to najlepsza linia podziału - dzieci uczone w przedszkolu vs dzieci uczone w warunkach klubowych. Wydaje mi się że sensowniejsza byłaby linia podziału - dzieci uczone przez instruktorów/szachistów vs dzieci uczone przez nauczycieli po kursie. Często bywa że jakiś instruktor obskakuje jakieś przedszkola i uczy dzieci szachów, tam "szczepi" i często wyłapuje tych najlepszych do dalszej "obróbki". Tu dzieci będą uczone w przedszkolu ale ja bym to podciągał pod szkolenie "klubowe".
Odbiegając nieco od samego programu wydaje mi sie że podział byłby jeszcze ciut inny:
1. Typowe kluby, działające w oderwaniu od szkół
2. Szkółki szachowe czy kluby umocowane w szkołach, tu bym zaliczył np UKS Chrzanów a też MUKS Białystok (o ile dobrze orientuje się w specyfice tego klubu/szkółki). Nawet niech to będą szkoły z programu ale mające instruktorów szachowych/szachistów.
3. I te "typowe" z programu. Nauczyciel (który zazwyczaj nie grał wcześniej) idzie na szybkie szkolenie a później uczy dzieci w gry w szachy.
"1" i "2" funkcjonowało już przed programem, jedno i drugie ma swoje zalety oraz wady, jedno i drugie szkoliło konkretnych szachistów. Pytanie jak na tym tle wypada "3". Obawiam się ze lanie będzie solidne. A gdyby iść krok dalej, zapytać co dalej z tymi którzy załapią bakcyla to będzie chyba jeszcze gorzej. Szkółki szachowe (te dobre) dla takich uczniów zazwyczaj mają u siebie instruktorów z tytułami międzynarodowymi, instruktorów mających ogromną wiedzę i szachową i dydaktyczną. Szkółki z programu mogą nie mieć nic poza "eksternistycznym nauczycielem".