thinkerteacher napisał(a):Gdybyś był moim uczniem, właśnie otrzymałbyś szóstkę (najwyższą możliwą ocenę) za taką wypowiedź!
A niech to. Ja bym bardzo chciał dostać szóstkę, ale obojętnie jak bym się starał to nie dostanę. Ale, żeby było sprawiedliwie, żebym nie wiadomo jak się nie starał jedynki nie dostanę

kolokwium napisał(a):
- Jeżeli przymknie się na coś oko, to należy przymknąć i na coś innego. Inaczej będziemy wartościować na co przymknąć, a na co nie.
- Jeżeli minutę można przepuścić, to czy można przepuścić i godzinę. Jak daleko przesunąć mamy granicę i ile razy?
- Jeżeli raz naruszy się zasady, to należy naruszać do końca.
- Konkurs jest dla ludzi i ludzie w nim uczestniczący określają jak w nim uczestniczyć. Można wysłać odpowiedzi w dniu podania pytań, można i na sekundy przed końcem terminu, można też po czasie mniej skrajnym.
- "Nie jest wyczynem spaść z roweru, wyczynem jest po upadku wejść znowu na rower".
- Których swoich nauczycieli dorośli najbardziej szanują i wspominają?
Człowiek jest istotą myślącą i powinien (ja tak przynajmniej uważam) nie trzymać się kurczliwie przepisów. Jest przepis, że nie wolno przechodzić na czerwonym świetle. No dobra przepis wprowadzono by było bezpieczniej i jak ktoś wejdzie na przejście na czerwonym narażając siebie i innych na niebezpieczeństwo to karę powinien ponieść (mandat). Jeśli jednak nic nie jedzie, kompletne zero, na dodatek w pobliżu nie ma dzieci (nie patrzą na dorosłego, który łamie przepis i nie uczą się tego) to ja tu nie widzę podstaw do wlepiania mandatu takiemu pieszemu, który przeszedł na czerwonym. Przydałoby się teraz rozróżnić kiedy wolno a kiedy nie wolno przechodzić na czerwonym świetle, więc aby tego nie rozgraniczać to nie wolno wcale przechodzić. Niemniej jednak gdybym był jakimś policjantem/strażnikiem etc. i bym widział jak ktoś przechodzi na czerwonym gdy nic, zupełnie nic nie jedzie to max. na upomnieniu by się skończyło.
Godzina to już trochę dużo. Na turnieju, który wygrałem w komunikacie była informacja, że nie obowiązuje przepis 0 minut spóźnienia. Wyjaśniono, że jak nie ma przeciwnika to się włącza zegar i czeka. No ale ile można czekać? Ja akurat zajęcia kończyłem o 16 (runda była o 17), więc spokojnie mogłem dojechać na czas. Jeśli jednak spóźniłbym się kilka minut to nie widzę problemu, żeby przeciwnik włączył zegar (równie dobrze mógłbym wykonać posunięcie i sobie pójść gdzieś na godzinę). Pewnego dnia przyjechałem na runde a przeciwnika nie było. Włączyłem zegar i cierpliwie czekałem. Minęło 15. minut więc stało się jasne, że przeciwnik się nie zjawi (małe prawdopodobieństwo, że bez wcześniejszego poinformowania np. organizatora aż tyle by się spóźnił). Jednak musiałem poczekać do końca. Czas na dojazd + czekanie = około 2 godziny zmarnowanego czasu. Partie później zagrałem, bo walkowery się nie liczą, a chciałem kategorie zdobyć. Więc ja bym ustalił granice 15 minut. Byłem na turnieju P'30 na Ukrainie. Nie z mojej winy spóźniłem się (tak jak i pozostali zawodnicy z klubu) 2 minuty na partie. Siadłem, miałem 28 minut, myślę że przeciwnikowi w niczym to nie przeszkodziło.
Takie podejście, że trzeba wszystkie losowe sytuacje przewidzieć jest dla mnie niezrozumiałe. Oczywiście wszystko zależy od tego kto jak daleko ma na sale turniejową.
Pewnego razu wracałem do domu na weekend. Miałem zarezerwowany bilet na autobus, wszystko zapłacone. 2 tygodnie wcześniej wyjechałem na dworzec o 17:15 i spokojnie zdążyłem (17:40, odjazd o 18 a i tak pojechaliśmy o 18:15). Tym razem postanowiłem wyjść trochę później, bo przecież jest czas. No tak czas jest, ale tramwaj nie kursuje co 5 minut jak w innych godzinach. Ostatecznie trzeba było doliczyć jeszcze 10 minut czekania. W razie spóźnienia (korki etc.) mógłbym mieć pretensje tylko do siebie. Na dworcu zjawiłem się o 17:58 czyli na styk, trzy minuty później już bym nie wsiadł. Idąc na zajęcia wiem, że wychodząc za 15 zdążę. Jeśli jednak coś mnie powstrzyma (np. ostatnio awaria sygnalizacji świetlnej, tylko tu nie bardzo było jak przejść na czerwonym, bo cały czas samochody jechały) to co wtedy? Spóźnię się na zajęcia 2 minuty i mam być nie wpuszczony? Gdzieś tam jest zapis, że można się 15 minut spóźnić, dlaczego jest zapis, że 15 minut, a nie 0? Czy abym się nie spóźnił na zajęcia powinienem wychodzić godzinę wcześniej? Co innego jeśli chodzi o komunikacje, bo jak autobus odjedzie to go nie cofnę, a co innego zajęcia - jak wejdę minut później to nic wielkiego się nie stanie, przeproszę prowadzącego, nikomu nie zaszkodzę, to samo w turnieju - jak się spóźnię te kilka minut to i tak przeciwnik nie straci wiele, jakby mi zależało na psychicznym wykończeniu rywala to bym zrobił ruch i poszedł gdzieś na godzinę, na jedno wychodzi.
Jeszcze sytuacja z Rudnika 2011. Pierwszego dnia nie miałem żadnego środka transportu (prawa jazdy jeszcze wtedy nie miałem, nie miał mnie kto zawieźć). Były 2 opcje (pomijam jazdę rowerem czy hulajnogą 25km w jedną stronę) albo jadę pociągiem i na pewno spóźniam się na odprawę techniczną, albo jadę autobusem o 10 i czekam ponad 4 godziny. Nie wiedziałem jak sędzia będzie interpretował zapis "nieobecność na odprawie skutkuje dopuszczeniem od 2. rundy", pewnie zostałbym dopuszczony, ale na wszelki wypadek przyjechałem 4 godziny wcześniej, wtedy raczej nie ma mowy o sytuacji losowej. Rozumiem, że jeżeli ktoś nagminnie by się spóźniał to już nie byłoby w tym przypadku, ale dlaczego to uogólniamy? Dlaczego ja miałbym ponosić konsekwencje (turniej na Ukrainie), że przez pewną osobę spóźniliśmy się 2 minuty na turniej?
Dlaczego 4 osoby z klubu miałyby ponosić konsekwencje ewentualnego spóźnienia, bo 1 osoba "złapała kapcia" (sytuacja losowa) i przez to zamiast bezpiecznie z rezerwą przyjechać na salę gry za 15 moglibyśmy się spóźnić kilka minut. Nie przyczyniajmy się do złej reputacji szachów, bo jak to inaczej można nazwać jeśli jedziemy 25km i mielibyśmy być odesłani z powrotem (50km, a samochód nie jeździ na powietrze), bo się 2 minuty spóźniliśmy, już nie mówię o osobach, które dojeżdżają 100km. Jakbym ja jechał 100km i ktoś by mi powiedział "przykro mi, minuta spóźnienia, musi pan wracać z powrotem" to nigdy bym już w tym turnieju nie zagrał. Jeśli to MP, MŚ czy coś w tym stylu to taki rygor jeszcze rozumiem.