
Moderator: redjok
Podsumowując, mogę stwierdzić, że pomimo pewnych braków (głównie chodzi o brak pełnej poprawności rozwiązań) ta seria jest zdecydowanym liderem wśród łatwo dostępnych zbiorów zadań dotyczących pełnego wachlarza taktyki wraz z końcówkami. Jak już wielokrotnie podkreślałem, moim zdaniem te zbiory zadań to jedne z nielicznych pozycji, które mogą być cenną pomocą dla zawodników, którzy chcą podwyższyć poziom taktyczny (i nadrobić braki w końcówkach) a nie bardzo wiedzą jakie zadania mają rozwiązywać. Szczególnie zawodnicy poziomu drugiej i pierwszej kategorii powinno potraktować tę serię jak niektórzy traktują "dziesięć przykazań". Zadanie jest proste: trzeba usiąść i solidnie je przerobić, aby być w stanie rozgrywać tego typu pozycje od ręki (tak jak robią to mistrzowie). Dzięki temu decyzja dotycząca przejścia do konkretnych pozycji (w tym końcówek) będzie nie tylko prawidłowa, ale również dalekosiężna. Mam nadzieję, że zawodnicy, którzy stale przegrywają w końcówkach lub nie są w stanie wygrywać pozycji z wystarczającą przewagą... być może zrozumieją, że nie ma specjalnej drogi dla królów.
Każdy szanujący się mistrz powinien rozwiązać dowolne zadań z tej serii w ciągu 10-30 sekund (w rzadkich przypadkach złożonych pozycji - w ciągu jednej minuty). Jeśli chcemy opanować sztukę rozgrywania końcówek, to te pozycje są absolutnym minimum, które każdy ambitny amator znać musi. Przypominam, że zostały one odpowiednio dobrane, więc mniej już się nie da. W dawnych czasach (około 30-40 lat temu) tego typu publikacje albo były niedostępne albo dopiero "budowane". Dzisiaj mamy już możliwość sprawdzenia 100% poprawności w przypadku pozycji z liczbą bierek nie przekraczającą siedmiu (w tym oba króle). Podkreślę, że dobrze jest czasami sprawdzać te pozycje (na wypadek nielicznych błędów, które mogą się sporadycznie pojawić w rozwiązaniach). Zwłaszcza, że autorzy nie za bardzo mieli możliwość dokładnego i pełnego jej sprawdzenia, gdyż pozycja ta liczy sobie już 16 lat. Wtedy nie było jeszcze tych możliwości, które obecnie do dyspozycji mają nie tylko zawodowi szachiści. Niemniej pomimo znacznego upływu czasu, jeden element na szczęście pozostał ten sam - mianowicie konieczne jest wykonanie solidnej pracy, aby odnosić sukcesy w szachach...
W lipcu 2017 roku popełniłem artykuł: W 1000 dni do poziomu 2000: część 24 - testy i weryfikacja teorii... oraz sceptycy i ich drobne zdziwienie. Opisałem w nim moją drogę do pierwszej normy (w żargonie szachowym zwanego "plusem") na pierwszą kategorię szachową. Wówczas można powiedzieć, że trochę grywałem na FICS (w realu praktycznie wcale), więc można powiedzieć, że nieco ogrania miałem. Na ile dużo? Na tyle, aby wystarczyło do wygrania grupy do rankingu 1800 (gracze do poziomu 2 kategorii)... i to z wynikiem 100% (9/9). Ranking uzyskany wyszedł dość mocny, bo aż 2100. Oczywiście jedna jaskółka wiosny nie czyni, a co dopiero gdy przyjrzymy się poziomowi moich przeciwników. Średni ranking moich sparring partnerów wyniósł wówczas 1740.
Wiele osób zastanawiało się co by się stało, gdybym zagrał z silniejszymi zawodnikami? Czy byłbym w stanie uzyskać chociaż 66% możliwych do zdobycia punktów? A co z rankingiem uzyskanym? Czy byłby na poziomie chociaż 2000?
Postanowiłem zatem sprawdzić tę hipotezę. Warunki były nieco inne, ponieważ praktycznie wcale nie tylko nie trenowałem w znaczeniu rozgrywania partii, ale i żadnych książek nie brałem do ręki. Wyjątkiem było dokończenie kilkudziesięciu stron siódmego tomu Sławina (wyłącznie zadania taktyczne)... a i to tylko zaledwie 1,5 miesiąca przez rozpoczęciem turnieju. Nie liczę rozegrania kilkudziesięciu blitzów i kilkunastu partii szybkich (na FICS). W skali roku to jak kropla w morzu...
brelo napisał(a):Śledziłem ten turniej na żywo i w sumie oczom nie wierzę. Straty rankingowe, performance 1500 elo, ale 20 oczek do normy zabrakło więc super wynik. To chyba nie w tę stronę poszło.
thinkerteacher napisał(a):brelo napisał(a):Śledziłem ten turniej na żywo i w sumie oczom nie wierzę. Straty rankingowe, performance 1500 elo, ale 20 oczek do normy zabrakło więc super wynik. To chyba nie w tę stronę poszło.
Artur mnie mocno prosił, abym zagrał w turnieju
thinkerteacher napisał(a):Pytanie aż się ciśnie co by się stało, gdybym tak rok solidnie popracował i wtedy się wybrał na taki turniej
brelo napisał(a):Ja tak mam nieodparte wrażenie, że wy za dużo mówicie o treningu, a za mało trenujecie...
ŁowcaAndroidów napisał(a):brelo napisał(a):Ja tak mam nieodparte wrażenie, że wy za dużo mówicie o treningu, a za mało trenujecie...
Dlatego lepiej nic nie mówić i... nie trenowaćJa bym napisał po Arturowemu - "Na sali gry było tak gorąco, że nie dało się grać"
Czasami amatorzy szachowi poszukują książek, które są nie tyle zbiorem zadań, ile podają krótki opis poszczególnych tematów, a dodatkowo zawierają zarówno zadania do sprawdzenia jak i test końcowy. Czy łatwo znaleźć taką książkę? Zobaczmy.
Książką, która spełnia powyżej określone oczekiwania to rosyjska pozycja dwóch autorów: Popowa i Manajenkow - 30 lekcji szachowej taktyki. Wygląda na dość niewielką, ale pomimo tego zawiera 176 stron na których znajdziemy 420 zadań. Jest to dość stara rosyjska pozycja, ponieważ wydana w 2001 roku. Tak czy inaczej uważam, że jest warta zaprezentowania. Mam nadzieję, że niebawem okaże się dlaczego.
Ta pozycja służy do podwyższenia i rozwoju kombinacyjnego widzenia młodych szachistów. Co znajdziemy w środku? Otóż jest to 30 lekcji szachowej taktyki, które pozwolą nam na oswojenie się z charakterystycznymi przykładami i motywami gry kombinacyjnej. Celem jest przyswojenie podstaw w jak najkrótszym czasie. Opisywane tematy w formie lekcji z przykładami do samodzielnego rozwiązania mają za zadanie pomóc w realizacji tego celu. Jak zaznaczono na wstępie pozycja może być wykorzystana do samodzielnej pracy nad rozwojem kombinacyjnego widzenia jak też do pomocy w przygotowaniu szachistów poziomu 3-1 kategorii...
thinkerteacher napisał(a):nawet gdybym miał milion dolarów na koncie i mógł przeznaczyć kolejne 20 lat tylko i wyłącznie na trening szachowy oraz jeżdżenie po turniejach (po całym świecie), to i tak bym nie trenował (chociaż pewnie wybrałbym się do kilku krajów europejskich)
rutra napisał(a):Ja póki mam czas gram w wielu turniejach za granicą (w planie są 3-4 turnieje na rok, w praktyce wychodzi trochę więcej), ale czasu na trening nie ma, m. in. przez turnieje ale fajnie tak połączyć szachy z podróżowaniem, pojechać pozwiedzać i przy okazji zagrać w turnieju (choć zwykle wychodzi na odwrót).
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 5 gości