Skoro prosisz o wyjasnienia, to prosze bardzo - spelnie twoje zyczenie
1) te wyniki to NIE (tylko) kwestia psychiki. Bardziej kwestia braku treningu SYSTEMATYCZNEGO oraz duze zaleglosci w dziedzinie: repertuaru debiutowego, gry pozycyjnej, koncowek, ustawiania pionow, itp.
2) kolejna sprawa to DLUGI okres bez treningu. Jesli dobrze pamietam, to moj postep szachowy zatrzymal sie jakies 3-4 lata temu. Wtedy bowiem ostatni raz cos patrzylem do ksiazek i robilem zadania. Ostatni raz cos bardziej kontynowalem do dnia 2004-10-03 (wtedy zawiesilem na dluzszy okres "kariere szachowa"). Tak wiec w ciagu ostatnich niemalze 5 lat (!) rozegralem 3 turnieje dlugie (2x Rudnik i 1x Krakowia) oraz do tego ok. 6-8 krotkich (w tym na 30m lub na 15m).
Rudnik nad/Sanem POL 2007-06-30 --> 1930 ELO (czesciowka) 4,5pkt z 8 partii
Rudnik nad/Sanem POL 2008-06-28 --> 1824 ELO (czesciowka) 1,5pkt z 5 partii
W tym momencie wchodze na liste z rankingiem ELO 1889 (!!). Nastepnie zaczynaja sie "normalne wyniki" (przeciwnicy tez juz nie robia sobie jaj

). Przy okazji przeciwnicy sa silniejsi, zas ja przez dlugi czas nie majac styku z szachami i majac MASE pracy, w koncu pokazuje, ze nie da rady porzadnie grac bez jakichs sensownych cwiczen. Sam kurnik to dla jaj dobry
Krakow POL 2008-12-27 --> (strata) -25.75 pkt ELO (przelicznik K=25) 2pkt z 6 partii

Tak wiec jeden raz udalo mi sie w miare PORZADNIE zagrac (w Rudniku 2007!). Wtedy gralem po raz pierwszy "z butem". Nie wiem skad taki wynik sie wzial, ale chyba przeciwnicy mocno pomagali, bo nie sadze, abym gral wtedy silniej (chociaz wiem, ze SAM WYNIK na to wskazuje).
3)
"na kurniku zapewne byś ich wszystkich skosił jakbyś nie wiedział z kim grasz"
- tak na 5min to jeszcze bym pewnie dal rade!

. Tyle tylko, ze w REALU gra sie tzw. REAL CHESS, a nie "kurnikowo-jajowe szachy". Porownywanie poziomu gier kurnikowych z tymi w realu to jak opisywanie teoretycznie jak wygrywac w szachach z PRAKTYCZNYM pokazaniem tego! Bez jaj panowie - nie porownujmy takich skrajnosci!

4) Owszem moje ELO to obecnie nieco powyzej 1800, niemniej obecnie ABSOLUTNIE nie gram z taka sila. Byc moze na 1450-1500 ELO, niemniej na pewno nie wyzej niz 1700+. Odnosnie zastanawiania sie - powod prosty: wowczas przeciwnicy jakos nie przykladali sie do partii ze mna, a dzis podwojnie sie przykladaja, bo wiedza, ze "ten musi grac porzadnie" (a tu sie okazuje jaki partacz!

). Umiejetnosci gorszych byc moze nie mam - chociaz byc moze jest cos +/- 100 punktow, niemniej gram na pewno inaczej. Moze znow bedzie paradoks - gram jakby silniej, zas w praktyce nie moge sie "przebic". Z pamiecia wesolo u mnie nie jest - czesto zapominam co gdzie klade, itp. Poza tym chyba NADMIERNE przeciazenie praca, obowiazkami i stresem (ktore mialem w ciagu ostatnich niemal 2 lat w nadmiarze!) powoduje, ze "ledwie siedze nad deska".
5) Na temat Krakowii pisalem juz dosc duzo. Powiem raz jeszcze: "glupiemu moze sie udac 2-3 razy, ale wiecej raczej juz nie przejdzie". A to, ze troche "zaszalalem"? (np. partia z Wlochem) i przy okazji wymordowalem (!) naprawde dobra (jak dla mnie) gra 2 remisy to stad sie wzielo, ze tyle uzbieralem. Pozniej juz niestety przeciwnicy "szybciej i pewniej" ustawiali, wiec reszta to byla kwestia techniki, ktora elegancko pokazywali. Jesli nie wierzysz - to przeanalizuj sobie moje partie a zobaczysz ILE bledow (zwlaszcza przeciwnikow) bylo w tych, w ktorych dostawalem cos wiecej niz ZERO

. Juz chyba wiesz czemu nastepne partie wtopilem jedna po drugiej, prawda? Po prostu moje umiejetnosci szachowe byly zbyt niskie, natomiast przeciwnicy w dosc dobrej formie. Owszem 1 z 5 partii "podstawilem" (zagralem zbyt slabo nawet jak na mnie!), ale wszystkie inne byly dobre, a pomimo tego wtopione. Gdyby isc tropem twojej teorii ("W pierwszej połowie turnieju umiejętności były, a w drugiej nagle się straciły?"), to mozna byloby dowodzic, ze DOWOLNY zawodnik powinien KOMPLET robic na DOWOLNYM turnieju!

. No skoro wygral jedna partie, to czemu nie ma wygrac wszystkich (w danym turnieju!?). A skoro wygral jeden turniej w roku, to czemu nie moze wygrac wszystkich?

6)
Umiejętności masz- przecież w życiu rozegrałeś zapewne niejedną w miarę solidną partię a bez jakiejś wiedzy byś żadnej dobrej partii nie zagrał(szachy to nie gra losowa), więc problem leży gdzie indziej.
Owszem - umiejetnosci mialem i mam. Tyle tylko, ze w ciagu ostatnich 3-4 lat naprawde WSZYSCY systematycznie grywajacy zawodnicy "poszli do przodu", a ja zostalem MOCNO w tyle! Dziwne, ze od 1998 do 2004 jakos w miare pracowalem z ksiazka i przy srednio mocnych przeciwnikach jakos lapalem sie w pierwszej 8-10, hm? I to niemal bez wzgledu na to jaki turniej! (wylaczam te naprawde silne, gdzie byli IM, MF, itp.).
Na koniec moge jeszcze dodac, ze oczywiscie wiele partii bylo solidnych, niemniej nie zapominajmy, ze nawet te solidne WCALE nie musialybyc wygrane! Problem jest wielowatkowy, niemniej jedna z duzych przyczyn jest wlasnie ow brak wiedzy i doswiadczenia (systematycznego grania na MOCNYCH turniejach dlugich z zawodnikami 1800-2300). Poza tym chyba mam dodatkowo jakis wewnetrzny hamulec wlaczony, bo "nie czuje blusa", gdy rozgrywam partie. Dawniej jakby nieco bardziej bylem waleczny, a obecnie jestem cos w rodzaju "potulnego baranka". Kiedys gralem "ostro" i niepoprawnie, wiec SLABSI przeciwnicy nie byli w stanie odpierac "atakow demona". Obecnie juz gram mniej ostro, a bardziej poprawnie. Oczywiscie ryzyko podejmuje, ale duzo mniejsze i rzadziej. Tak wiec moge grac obiektywnie silniej (wybieram lepsze ruchy jako obiektywnie), natomiast wyniki (praktyczne) moge uzyskiwac duzo gorsze. Jesli sie nie myle to na jednym z forow szachistow pisal o tym samym "fenomenie" niejaki GM Bartosz Macieja!

Obecnie po prostu dzieci, mlodziez i dorosli graja jakby bardziej "ksiazkowo", wiec wyklepuja mnie juz w debiucie. Reszta to w zasadzie dobijanie umarlego! Dawniej natomiast moi przeciwnicy nie byli w stanie WYMUSIC na mnie tak znacznego oslabienia pozycji, abym musial "chowac do woreczka drewienka" po 12,15 czy 20r!

Od 3-4 lat niemam "zywego" kontaktu z szachami (procz kurnika, ale on jest DLA JAJ - jak juz wiele razy wspominalem), wiec moje wyniki nie sa duzym zaskoczeniem dla mnie. Niemniej dodam, ze cos mnie blokuje dodatkowo, bo jakos dziwnie odstaje w pozycjach granych przez siebie. Tyle tylko, ze ta blokada to jakies -60 do -80 pkt (ELO). Natomiast okres "suszy" przez 3-4 lata to jakies -200 do -250 oczek (ELO). Wiec podsumuj sobie te dwie rzeczy i zobaczyc ile zostanie z 1889 po odejciu!
Byc moze pewien wplyw ma takze to, ze obecnie nie zalezy mi tak bardzo na tym, aby tylko wygrywac czy zyskiwac rankingi, miejsca, kase, punkty, itp. Bardziej liczy sie dla mnie SAMA GRA (jako proces!), nie zas jej wynik. Tak wiec znow "czary z mleka" - gra mi sie bardziej na luzie (mniej stresu!) i wiecej mam satysfakcji, a pomimo tego bardziej dostaje lomot!
